Muzyka

piątek, 3 czerwca 2016

Nowy początek. Rozdział 6

Księżyc wisi wysoko w powietrzu, kiedy drużyna dociera do stóp wzgórza, na którym wznosi się posiadłość.
- Jurto drugi etap, musimy się wyspać - zauważa Roszpunka i czule głaszcze po włosach śpiącego Hiro, którego taszczenie zostało zrzucone na Czkawkę.
- Nie możemy dać się pokonać, nie teraz, kiedy przeszliśmy dalej - Elsa uśmiecha się lekko i rusza przed siebie. Nagle jednak Jack mocno chwyta jej dłoń.
- Emm.. Wy już idźcie.. My mamy coś do załatwienia - rzuca i ciągnie zdezorientowaną dziewczynę w stronę portu.
- To dość niespotykane, prawda? - stwierdza Roszpunka i splata dłonie za plecami.
- Trzeba dać im czas - Czkawka uśmiech się lekko. - Znasz Jack'a. Wyrażanie uczuć nie przychodzi mu łatwo.
Kiedy ta dwójka wspólnie z Hiro kieruje się ku rezydencji, Jack i Elsa docierają do niewielkiego deptaku, biegnącego wzdłuż linii oceanu.
- Co ci odbiło? - pyta zdenerwowana dziewczyna, gdy w końcu uwalnia się z jego uścisku. Krzyżuje ramiona na piersi, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo się trzęsie.
Jack przełyka ślinę i odwraca wzrok.
- Nie miałabyś ochoty.. przejść się jeszcze.. ze mną? - za wszelką cenę stara się nie jąkać, ale to oczywiście nie przychodzi mu łatwo. Elsa unosi jedną brew, ale w milczeniu skina głową i wolno rusza przed siebie. Idą tak, ramię w ramię, milcząc i czekając, aż druga osoba w końcu się odezwie.
- Elsa.. - zaczyna chłopak.
- Jack.. - mówi w tym samym czasie dziewczyna. Oboje zerkają na siebie, po czym z uśmiechem zażenowania odwracają spojrzenia.
- Mów pierwszy - odzywa się Elsa i nieświadomie zaczyna się bawić własnymi palcami.
- Wiesz.. To nic wielkiego.. I pewnie o tym już dawno wiesz.. Ale chciałem ci coś wyznać..
Chłopak zatrzymuje się w miejscu i unosi wzrok. Jego oczom ukazuje się najpiękniejszy widok na świecie. Światło księżyca delikatnie otacza jej sylwetkę i nadaje jej nieziemskiego blasku. Jasne włosy, miękkimi falami opadające na ramiona przywodzą na myśl welon, utkany z najdelikatniejszego materiału. Nieśmiały uśmiech na pełnych wargach, jaśniejąca nieskazitelnością cera. I oczy, niczym błękit morza, świecące własnym blaskiem. Cała jej postać, każdy szczegół sprawia, że chłopak traci dech. Nie może wydusić z siebie słowa, a kiedy w końcu mu się udaje, sam nie wierzy w to, co mówi:
- Wyglądasz jak anioł. Pani niebios, która łaskawie zgodziła się spojrzeć na kogoś takiego, jak ja. Wybacz, że pomyślałem, że kiedykolwiek mógłbym być ciebie godzien. Wybacz za każdą poświęconą tobie myśl.
Elsa otwiera szerzej oczy, oniemiała z wrażenia. Jack, ten chłopak, który zawsze pakował się w kłopoty i śmiał się z byle czego teraz powiedział jej coś, przez co sama czuje się zagubiona. Czego on oczekuje? A czego chce ona sama?
- Jack, ja.. - zaczyna, ale za jego plecami dostrzega leżący na ziemi ciemny kształt. Mruży oczy, żeby lepiej się przyjrzeć i na powrót traci mowę.
- Elsa? Co jest? - zmartwiony chłopak wyciąga ku niej dłoń. Ona jednak wymija go i biegnie w stronę znajdującego się na pomoście ciała. Zdezorientowany Jack podąża za nią wzrokiem i po chwili również je dostrzega.
- Czy to jest...?
- Jasmina! - krzyk Elsy roztacza się po zatoce, kiedy ta opada na kolana przy przyjaciółce. Jack po chwili znajduje się tuż obok.
- Co jej jest? - pyta przestraszony i chwyta jej dłoń. - Jest ciepła.
- Serce bije, a oddech jest w miarę równy - odzywa się po krótkim czasie dziewczyna. - Co się mogło stać?
- Zasnęła?
- Ale tak w środku miasta?
Jack zamyśla się na chwilę.
- Nie widzę innego wytłumaczenia.. Chyba, że to ktoś ją uśpił.
- Zamach?
- Nie, to za dużo powiedziane. Możliwe, że ktoś chce wyeliminować konkurencję. Ale dlaczego akurat ją? W walce nie jest najskuteczniejsza.
- Jak mogliśmy do tego dopuścić? - pyta zrozpaczona Elsa. - Przecież cały czas była z nami!
- Była z nami.. No właśnie! Nikt nie zauważył jej zniknięcia, a ostatnio port mijaliśmy kilka godzin temu - Jack przeczesuje dłonią włosy. - To wszystko jest jakieś pokręcone.
- Zabierzmy ją do rezydencji - komenderuje dziewczyna i podnosi się z ziemi. - Może Roszpunka będzie w stanie ją obudzić.
Po kilkunastu minutach udaje im się dotrzeć na miejsce. Wszyscy z przerażeniem biegali dookoła, dopóki osobiście Sindbad nie reaguje. Zabiera dziewczynę do swojej komnaty. Towarzyszą mu Esmeralda oraz Roszpunka. Reszta w wyczekiwaniu czeka przed drzwiami.
- Wiadomo cokolwiek? - do uszu zgromadzonych dochodzi zaspany głos Hiro. Chłopak najwyraźniej został wyrwany ze snu za sprawą krzyków.
- Nic oprócz tego, że to tylko sen - odpowiada Czkawka, masując sobie kark. - To trochę nienormalne. Dlaczego zasnęła na środku drogi? Mogła nam chociaż powiedzieć czy coś.
- Zbadano ją?
- Owszem. W krwi jak i całym organizmie nie ma żadnych podejrzanych substancji. To było zaśnięcie samoczynne - odpowiada Elsa i drapie się po głowie. - Raczej niewiele się dowiemy, dopóki się nie obudzi.
- Jeśli się obudzi - mruczy Jack, za co dostaje od dziewczyny łokciem między żebra.
- Sindbad powiedział, że może spać do rana, a my mamy wracać do łóżek - odzywa się Czkawka i ziewa głośno. - Na chwilę obecną nie możemy nic zrobić..
Właśnie w tym momencie drzwi komnaty uchylają się ze skrzypnięciem, a pomiędzy zaniepokojonych przyjaciół wchodzi Roszpunka.
- Niewiele mogę zdziałać - krzywi się lekko. - Jedynie Esmeralda może tutaj jakoś interweniować.
Matka Jasminy ma kontrakt z XIV kartą, Śmiercią. Potrafi manipulować snem, sprawiać, że inni zasypiają lub budzą się na jej życzenie.
- Wydano rozkaz odesłania nas do łóżek - stwierdza smutno Roszpunka i rusza wzdłuż korytarza ku swojemu pokojowi. Po chwili wszyscy idą w jej ślad.
- Nie wierzę, że coś takiego się wydarzyło - szepcze z niedowierzaniem Elsa, kiedy Jack odprowadza ją pod jej komnatę.
- Spokojnie, obudzi się, zobaczysz - chłopak z uśmiechem całuje ją w czoło i zmierza ku swojemu pokojowi. Dziewczyna odprowadza go wzrokiem i z uśmiechem wspomina wypowiedziane przez niego w porcie słowa. Zasypia z myślami krążącymi wokół jego osoby.