Muzyka

środa, 29 lipca 2015

Księga I, Rozdział V

Azgard...
Słyszałam o nim jedynie w legendach i nigdy nie sądziłam, że bedzie mi dane zobaczyć go na własne oczy. Zawieszony pośród chmur zamek jest przeogromny, a  wieże strażnicze przerażają samym swoim wyglądem. 
Razem z Thorem, Jack'iem i Lokim kierujemy się w stronę siedziby bogów, idąc po ogromnym moście. Mam wrażenie, że dotarcie tam zajmuje nam całą wieczność. Pewnien strażnik podchodzi do nas i lekko skłania się przed Thorem.
- Odyn was oczekuje - mówi głosem niezdradzającym żadnych emocji. Potem prostuje się i zaczyna prowadzić nas korytarzami w stronę komnaty króla. W środku czeka już kilka osób.
- Tonny! - wykrzykuje Jack i podlatuje do niewysokiego mężczyzny o piwnych oczach i brązowych włosach.
- Cześć młody - odpowiada tamten i głaszcze go po głowie. - Co ty tu w ogóle robisz?
- Wpadłem przejazdem... - zaczyna białowłosy, ale przerywa mu Loki lekkim chrząknięciem.
- Może byśmy przeszli do rzeczy? 
Wszyscy milkną, a ja przyglądam się każdemu z osobna. Łącznie z nami jest tutaj dziewięcioro. 
- Otóż to... Gdzie jest mój ojciec? - pyta nagle Thor i rozgląda się po zebranych. - Czyżby zaspał?
- Odyn poszedł... załatwić kilka spraw - oznajmia Tonny i uśmiecha się nieszczerze.
- Skoro i tak go nie ma, to możemy was przedstawić - proponuje Loki i obejmuje mnie ramieniem. - To jest Elsa.
Wszystkie oczy kierują się na mnie, a ja mimowolnie się rumienię. Nawet Jack patrzy na mnie ze smutnym uśmiechem. 
- Elso, pozwól, że przedstawię ci moich przyjaciół. To jest Steve Rogers.
- Kapitan Steve Rogers - poprawia go wysoki blondyn i uśmiecha się do mnie. - Miło mi panienkę poznać.
- A to kolejno: agent Burton, agentka Natasha Romanoff, Bruce Banner i Tonny Stark. Razem znamy się od bardzo dawna.
- Taaak... Poznaliśmy się, koedy chciałeś zdemolować cały Nowy Jork - mówi cicho Natasha, a Tonny wybucha śmiechem.
- To było kiedyś - mówi rozdrażniony Loki i robi minę obrażonego dziecka. 
Nagle do sali wchodzi Odyn. Ma czarną przepaskę n oku i siwe włosy.
- Jesteście nareszcie - mówi gniewnie. - Czekamy już od kilku godzin.
- Bardzo mi przykro, ale trudno znaleźć jedną dziewczynę wsród tych miliardów ludzi - mówi Loki i patrzy na Odyna znudzonym wzrokiem.
- Dosyć gadania! - przerywa stanowczym głosem Steve. - Musimy w końcu zacząć działać.

***

Wieczorem odsyłają mnie do mojej osobnej komnaty. Niewiele zrozumiałam z tego, co mówili, ale wychodzi na to, że nawet Odyn nie wie, jak wyciągnąć ze mnie Mroka. Narazie nie chcą podejmować gwałtownych kroków, ale chyba jest sposób, żeby mnie z tego wyciągnąć. Nie chcą mi tylko powiedziec, jaki.
Staję przed lustrem i się w nim przeglądam. Dziwi mnie, że do tej pory Jack na zwrócił uwagi na mój odmienny kolor włosów czy czarne szaty. Chociaż to zrozumiałe. Nie wie, jak się wcześniej ubierałam. Przecież mnie zostawił.
Nagle ktoś puka do drzwi.
- P-Proszę - mówię cicho i szybko siadam na łożku. Do pokoju wchodzi Jack. i zamyka za sobą drzwi.
Przez chwilę stoi w całkowitym milczeniu. W końcu jednak się odzywa.
- Wygladasz inaczej.
Zdziwienie na chwilę odbiera mi mowę.
-To przez Mroka - odpowiadam i spuszczam wzrok. Nigdy się nie przyznam, że zrobiłam to dobrowolnie.
- Wyciągniemy go z ciebie - mówi pewnie Jack i siada obok mnie. Gdy dotyka mojej dłoni, przechodzi mnie znajomy dreszcz. - Obiecuję...

4 komentarze:

  1. Awww słodkie ;3
    Loki jako mała dzidzia xD
    Dawaj szybko nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale. Super! Boski! Mam nadzieje, że niedługo będzie następny :*
    http://wakacyjnyblogjelsy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocahm! :3
    Cudiwny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie słodkie! Mam nadzieję, że nie złamiesz ten obietnicy, Jack c;

    OdpowiedzUsuń