Muzyka

czwartek, 19 maja 2016

Nowy początek. Rozdział 5

// Bardzo przepraszam za tak długi okres nieobecności. Nauka i te sprawy strasznie mnie wykańczają, ale mam nadzieję, że już niedługo wszystko się ureguluje. Dziękuję, że czekałyście. Oto rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba //


- Myślicie, że będzie ciężko? - Jack splata dłonie na karku.
- Zważywszy na to, że co druga z drużyn ma przynajmniej jednego użytkownika Arcan, to nie można wykluczyć, iż nasi przeciwnicy również będą go posiadać - stwierdza Hiro, lekko pocierając brodę.
- Czy mogę go walnąć? Jego mądre gadki mnie irytują!
- Nawet nie próbuj - Elsa ciągnie Jack'a za kaptur, przez co ten niemal ląduje na ziemi.
Po kilku minutach cała szóstka z Jasminą na czele wychodzi na arenę. Po drugiej stronie pomieszczenia już czekają Pomarańczowi, ich przeciwnicy. Drużyny wolno zbliżają się do siebie. Pomarańczowych jest dwa razy mniej, dwóch chłopaków i dziewczyna nie prezentują się zbyt szczególnie. Kiedy jednak rozbrzmiewa dzwon, następuje niesamowite zaskoczenie. Rudowłosa dziewczyna przystępuje do ataku jako pierwsza.

- Wzywam cię, duchu niedźwiedzia! Stań na me wezwanie! - nagle pojawia się przed nią przeogromny niedźwiedź, który z wściekłym rykiem rzuca się na Niebieskich.
- Czy tylko ja to widzę?! - wrzeszczy spanikowany Czkawka, wskakując na swojego smoka i wzbijając się w górę.
- Niestety nie - Jack chwyta za koszulkę zwiewającego Hiro i unosi go do góry. - To jedna z Arcan, prawda?
- To chyba karta Kapłanki, pierwszej w talii - zauważa Elsa, ochraniając siebie i pozostałe dziewczyny murem z lodu. - Co oznacza, że mamy przekichane.
- Pozwala na wytworzenie i kontrolowanie ducha zwierzęcia, które jest symbolem danej osoby - Hiro się wzdrygnął. - Nie słyszałem jeszcze o przypadku ducha większego niż pies. Mamy ewidentnego pecha.
- A to jeszcze nie wszystko - Jasmina mocniej ściska rękojeść swojego miecza i wyskakuje w kierunku bestii. - Pozostali jeszcze nie wykonali ruchu. A to nie wróży najlepiej.
- Zaraz... - Roszpunka marszczy brwi. - Gdzie jest jeden z chłopaków?
Rzeczywiście. Drużyna Pomarańczowych straciła jednego członka, a raczej tak to wyglądało.
- Niemożliwe, żeby mieli Eremitę! Mavis ma jego kartę!
- W takim razie to musi być...
- Ała! - krzyk Elsy roznosi się dookoła, ściągając na siebie uwagę wszystkich zebranych. - Coś mnie pociągnęło za włosy!
- Strzelam, to mogłem być ja - nagle obok niej pojawia się brązowowłosy chłopak, brakujący członek drużyny przeciwnej.
- To Mag! - Jasmina w pojedynkę walczy z niedźwiedziem, ale jej głos sprowadza pozostałych na ziemię.
- VI karta? - pyta z niedowierzaniem Czkawka. - To już przesada!
- Pozwala na...
- Zmianę mojej wielkości - chłopak wchodzi Hiro w słowo i uśmiech się ciepło do Elsy. - Witaj, piękna.
- Ej, łapy przy sobie, piegusie! - Jack ląduje przy nim i celuje kijem w jego twarz.
- Piegusie? Serio? Na nic więcej cię nie stać? - brunet parska śmiechem.
- Nod! - rudowłosa dziewczyna z jego drużyny w końcu włącza się do dyskusji. - Pamiętaj, po co tu jesteśmy.
Chłopak wzdycha ciężko.
- Pamiętam, pamiętam. Nie musisz się tak wściekać, Merido.
Od tamtej pory nikt nie ważył się odezwać. Walka toczyła się dłużej niż pozostałe, ale przewaga Niebieskich była aż nazbyt oczywista. Ostatecznie to oni zwyciężyli, odbierając przeciwnikom ich szarfy.
- Poszło jak z płatka - Jack z uśmiechem obejmuje Elsę ramieniem i wyprowadza drużynę z areny. Na końcu idzie Jasmina, odwracając się jeszcze raz w stronę przegranych. Jej myśli zaprząta tylko fakt, że obecnie w jednym mieście mogą znajdować się posiadacze wszystkich 22 Arcan. Czy to może coś oznaczać?
- A teraz mam zamiar byczyć się do jutra - mruczy pod nosem Czkawka i przymyka powieki z zadowoleniem.
- Na serio nie stresuje cię fakt, że jutro możemy zmierzyć się z naszymi przyjaciółmi? - Roszpunka dźga go w bok. - To w końcu poważna sprawa.
- Nie róbcie z tego takiej sprawy - Hiro przewraca oczami. - Mają prawo do własnego życia. Za bardzo chcecie ich ograniczać.
- Ograniczać? - do dyskusji włącza się Jack. - To oni nic nam nie powiedzieli!
- Ale jednak mimo wszystko Hiro ma rację - odzywa się nieśmiało Elas.
- I ty przeciw mnie?!
- Jasmino, jakie jest twoje zdanie?
Dziewczyna, która do tej pory szła pogrążona we własnych myślach, teraz niemal wpadła na Roszpunkę, która gwałtownie się zatrzymała.
- Moim zdaniem nie ma się czym przejmować - wzrusza ramionami. - Póki nie odpadliśmy, nie mam im niczego za złe.
- I to się nazywa duch walki - szczerzy się Czkawka.
Do wieczora kręcili się po porcie, żartowali i śmiali się. Czarnowłosa jednak cały czas przewijała w myślach słowa Jeffa, które usłyszała przy ich pierwszym spotkaniu. Nawet nie zauważa, kiedy oddala się od przyjaciół i samotnie stoi na wprost oceanu.
- Znowu jesteś sama?
Ten zimny głos, który tak bardzo starała się zapomnieć, teraz paraliżuje jej ciało. Wie, że już nie ma dokąd uciec.
- Nie powinno cię to obchodzić - stwierdza drżącym głosem.
- Nie? Ale przecież przyjaciele powinni sobie pomagać - dziewczyna czuje na karku oddech Jeffa. Nie ma jednak odwagi, by na niego spojrzeć. - Poczekaj jeszcze trochę. Już niedługo cię uwolnimy. A wtedy nareszcie będziemy mogli stąd zniknąć. Wytrzymaj... Jane.
Po usłyszeniu tego imienia dziewczyna momentalnie traci świadomość i nieprzytomna opada na ziemię.

3 komentarze:

  1. Kiedy kolejny rozdział? :)
    I mogę prości więcej Jelsy?
    Mimo to bardzo mi się podoba Twój blog. Znalazłam go dopiero dzisiaj, ale opłacało się szukać!
    Życzę weny I pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do La ^^ Więcej u mnie: http://jelsahighschool.blogspot.com/
    Tak w ogóle to super blog ^^ Tylko szkoda, że tak rzadko rozdziały :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz ale mam dużo na głowie. Tak myślałam... Jeff i Jane. Zapowiada się akcja.
    Czekam na next i jeszcze raz przepraszam.
    Pozdrawiam i weny.

    OdpowiedzUsuń