Muzyka

piątek, 8 maja 2015

Księga I, Rozdział III

Mieliście kiedyś takie uczucie, że zapadacie się i zapadacie bez końca? Że mimo usilnych starań nie możecie przestać się topić we własnych myślach, we własnym małym świecie? No cóż... Tak właśnie się czuję. Mrok pochłania całe moje ciało, a ja nie mogę nic na to poradzić, nie mogę oddychać, nie mogę się ruszać. I już kiedy mam się poddać i dać się opanować ciemności, ta rozstępuje się, robiąc miejsce światłu. Blask powoli rozprasza mrok i uwalnia mnie od tego beznadziejnego końca. W blasku ukazują się dwie postacie. Jedna z nich wyciąga do mnie rękę. Chwytam ją bez zastanowienia.

***

Budzę się. Leżę w łóżku, w którym zasnęłam poprzedniego dnia. Rozglądam się powoli, ale nikogo nie dostrzegam. Powoli wychodzę na korytarz, gdzie poprzedniego dnia rozstałam się z Mrokiem. Słyszę przyciszone głosy i idę w ich stronę. Zza rogu wyłaniają się trzy postacie. Muszę przyznać, że takiego widoku się nie spodziewałam.
Przed Mrokiem stoi dwóch dziwnie ubranych mężczyzn: jeden w blond włosach, w czerwoną peleryną i młotem przy pasie oraz drugi, w złotym hełmie z rogami, w złotej zbroi i z laską w dłoni. Mrok wygląda na zdziwionego ,wręcz przestraszonego.
- Opowiesz za zbrodnie popełnione w Asgardzie i skończysz w więzieniu, łotrze - mówi pierwszy z nich i celuje w niego młotem.
- Moi panowie. Po co te nerwy? Przecież możemy porozmawiać.
- Nie, nie możemy. Doskonale wiem, że działasz na usługach Lodowych Gigantów - syczy drugi z nich. - Czuję tu ich moc. Kazali ci porwać dziewczynę!
Mrok patrzy na nich bojaźliwie, kiedy nagle dostrzega mnie. W jego oczach widzę płomyczek nadziei.
- Skoro tak stawiacie sprawę - mówi, wpatrując się we mnie uparcie. - To wychodzi na to, że nie mam wyboru..
I czarnoksiężnik rzuca się w moją stronę. Cofam się do tyłu, ale on nie zwalnia. Już myślę, że się zderzymy, kiedy on.... wnika we mnie. W pierwszym momencie nie widzę absolutnie nic, ale po chwili ciemność się rozprasza i przed oczami mam tych samych dwóch mężczyzn. Patrzę na nich zdezorientowana.
- Co się...?
Nagle czuję w sercu ogromny ból. Upadam na kolana, zwijając się z bólu. Po chwili cierpienie przechodzi, a ja mogę spokojnie stanąć.
- To Mrok - mówi drugi z mężczyzn i wpatruje się we mnie ze współczuciem. - Jesteś Elsa, prawda?
Nie stać mnie na słowa, więc tylko kiwam głową.
- Jestem Loki, a to mój brat, Thor. Przybyliśmy tu z bardzo daleka, żeby cię znaleźć. Z pewnością masz wiele pytań i z chęcią ci na nie odpowiemy, ale nie tutaj i nie teraz. Musimy cię zabrać do naszego domu. Nasz ojciec musi ci pomóc.
- Pomóc? - pytam zdezorientowana.
Loki zerka na brata.
- Posłuchaj mnie - mówi Thor i podchodzi bliżej. - Nie jesteś tutaj dlatego, że jesteś człowiekiem. Przybyłaś na Ziemię z planety Lodowych Gigantów.
- Co?!
- Spokojnie. Jesteś taka jak ja. - Loki klęka obok mnie i uśmiecha się lekko. - Jesteś córką ich przywódcy. Zaraz po narodzeniu matka wysłała cię na tą planetę, żebyś wychowywała się z dala od śmierci i smutku. Potem miałaś zostać władczynią Lodowych Gigantów i prowadzić ich ścieżką pokoju. Oni jednak cię znaleźli i wysłali Mroka jako posłańca.
Mój mózg pracuje na najwyższych obrotach. O co tu chodzi? Lodowi Giganci? Inne planety? To nie może być prawda. Nagle orientuję się, że nie ma jednego z nas?
- Gdzie jest Mrok? - pytam cicho i zasłaniam usta dłonią.
I Thor, i Loki spuszczają wzrok.
- Jeszcze nie wiem, jak to zrobił, ale w jakimś sensie... wniknął w ciebie. 
Kręci mi się w głowie. Za dużo informacji jak na jeden dzień. Robię więc to , co w tym momencie wydaje mi się ostatnią deską ratunku.
- Jack! - zaczynam krzyczeć, a z oczu płyną mi łzy. - Jack! JACK!!!
Odwracam się i biegnę na oślep. Po chwili czuję, jak czyjeś ramiona oplatają się wokół mojej talii. 
- Nie! Zostaw mnie!
- Jeśli chcesz się dowiedzieć wszystkiego o sobie i o tym, co się stało, musisz pójść z nami - słyszę głos Lokiego tuż przy moim uchu. - Tylko w ten sposób możesz sobie pomóc.
- A co z Jack'iem? - pytam go i spoglądam w jego spokojną twarz. - Dlaczego mnie zostawił? Był dla mnie wszystkim. Wszystkim... Przecież... Przecież ja go.... kochałam...
Loki patrzy na mnie ze współczuciem.
- Uczucia nie są moją najmocniejszą stroną. Jeśli jednak był dla ciebie ważny, musisz go odnaleźć i powiedzieć mu to wszystko. Jeśli kochasz go tak, jak mówisz, to jedyne wyjście, to powiedzieć wszystko, co cię męczy.
Łzy powoli przestają mi płynąć.
- P-Pójdę z wami, jeśli pomożecie mi go znaleźć. 
Loki spogląda na Thora, który marszczy nos.
- Proszę... 
W końcu Thor wzdycha.
- Dobrze. Znajdziemy chłopaka, ale zaraz potem wyruszamy do Asgardu. 
Moje serce powoli odzyskuje nadzieje. Jeśli znajdę Jack'a to może w końcu dowiem się, dlaczego mnie zostawił. Może w końcu go odzyskam...

9 komentarzy:

  1. LOKI!!! <3 :3 Swoją drogą świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. SUUUUUUUUPPPER!!
    tyle mam do powiedzenia

    OdpowiedzUsuń
  3. Loki?! Kobieto, przecież nie ma idealnych ludzi, więc kim jesteś? ! Tak świetnie dopasowałaś do mnie fabułę....Ciesze się że jeszcze istnieją tacy ludzie jak ty:* Życzę weny! ♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Loki i Thor! Normalnie Avenders! (Chyba tak to się piszę.....) Świetnie! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Avengers <3 ostatnio się za to wzięłam :D Loki kocham *-* rozdział genialny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham marvel kocham tora a to rozdział nie dla amatora wow

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam i żegnam.
    Chciałam tylko ogłosić, iż blog Pan i Pani Frost właśnie przestał istnieć.
    Dziękuję wszystkim czytelnikom. Kocham was. Nie wiem jak zniosę rozłąkę z wami.
    Moje wypociny będą teraz publikowane z innego konta- tematyką już nie będzie Jelsa której jednak pozostaję wierna.
    Po szczegóły zapraszam na pip.frost@o2.pl

    OdpowiedzUsuń