Muzyka

czwartek, 18 lutego 2016

Nowy początek. Rozdział 3

Miejscem walki okazuje się być olbrzymia arena, ukryta pod oceanem. Nawet wśród członków rodziny Arcan tylko nieliczni wiedzieli o jej istnieniu.
- To trochę niepokojące, nie? - zaczyna niepewnie Czkawka. - To wygląda jak ogromne akwarium. Tylko zamiast ryb, w środku jesteśmy my.
Chłopak ma rację. Arena uformowana jest na kształt wielkiej kuli, która chroni wnętrze przed dostaniem się tam wody. Za grubymi, szklanymi szybami rozpościera się widok na pływające kolorowe rybki, strzępki wodorostów, a od czas do czasu również na przepływające ośmiornice. Pomieszczenie jest na tyle duże, żeby pomieścić kilkaset osób.
- Co tak właściwie mamy robić? - zdezorientowana Elsa stara się odciągnąć Roszpunkę od ławicy różowych rybek. - Nie przypominam sobie, żeby w zeszłych latach było coś takiego.
Przed osiem drużyn wychodzi Sindbad, jak zwykle dumnie wyprostowany. Jasmina przewraca na ten widok oczami.

- Przedstawiam wam etap pierwszy waszego turnieju: fazę eliminacji. Każda drużyna zmierzy się z drugą. Ta, która przegra, odpada.
Wśród uczestników słychać pomruki niezadowolenia.
- Czy to aby sprawiedliwe? - odzywa się dość gruby mężczyzna z rudym wąsem. - Z tego wynika, że w eliminacjach odpadną już cztery drużyny.
- Zgadza się - przytakuje Sindbad, co wywołuje kolejną falę pomruków. - Lecz to nie jedyna zmiana. Tegoroczny festiwal będzie trwał trzy dni, a nie, tak jak poprzednie, jeden. Turniej składać się będzie z trzech faz. Pierwsza: eliminacje, w czasie której odpadną cztery drużyny. Druga: walka, wyłaniając dwóch zwycięzców. I wreszcie trzecia: finał. Wyłoni ona prawdziwą zwycięską drużynę. Jedna faza przypada na jeden dzień. Czy wszystko jest jasne?
Nikt nie śmie się nawet pisnąć. Mimo swojego łagodnego usposobienia Sindbad potrafi być przerażający, jeśli coś wyprowadzi go z równowagi. W końcu to on zawarł pierwszy kontrakt, z IV kartą, Cesarzem. Sindbad podchodzi do stojącej z boku Esmeraldy. Kobieta trzyma w rękach gliniane naczynie.
- Wylosuję teraz drużyny. Podane kolory proszę o podejście do mnie.
Mężczyzna zaczyna losować szarfy. Nagle wyciąga pierwszą.
- Czerwoni!
Spomiędzy drużyn wyłania się pięcioosobowa grupa, w całości złożona z dziewczyn. Ich przedstawicielka, wysoka blondynka wyciąga dłoń po szarfę i staje po jednej stronie Sindbada. Ten losuje drugi kolor.
- Zieloni!
Do dziewczyn dołącza drużyna, złożona z trzech członków, dwóch mężczyzn i kobiety. Wśród nich znajduje się wcześniejszy mężczyzna z rudym wąsem. Odbierają swoją szarfę i stają przed Sindbadem.
- Przejdźcie teraz do szatni - mówi głowa rodziny do dwóch wylosowanych grup. - Wasza walka będzie pierwsza. Przygotujcie się.
Kiedy ci znikają, Sindbad dalej losuje.
- Żółci i Biali!
Dwie pięcioosobowe drużyny występują z szeregu. Wzrok Jacka przyciąga drużyna Żółtych.
- Czy to.. - zaczyna białowłosy.
- Niemożliwe - Roszpunka rozdziawia buzię ze zdziwienia.
Wśród Żółtych znajdują się Mavis, Flynn i Astrid.
- Przecież... mówili, że nie startują - mówi z niedowierzaniem Czkawka. - Jakim cudem...
- Czarni i Bordowi!
Rozmyślania przyjaciół zostają przerwane donośnym głosem gospodarza festynu.
- Kto wymyśla takie kolory? - mruczy Jack. Podczas, gdy chłopak obrywa od Elsy, Jasmina obserwuje Jeffa, który wspólnie z pozostałymi trzema członkami Czarnych podchodzą bliżej Sindbada. Wszyscy z tej grupy wydają się być strasznie odmienni.
Ostatecznie na arenie zostają jedynie Niebiescy oraz Pomarańczowi.
- Walczycie na końcu - oznajmia Sindbad. - Rozejść się.
Niemal wszyscy z drużyny zaczynają dyskusję o pojawieniu się przyjaciół w drużynie przeciwnika.
- Czy to zgodne z zasadami?
- Walić zasady! Oni nas zdradzili!
- Zamknij się, Jack!
Kłótnie przerywa głos dzwonka. Pierwsze dwie drużyny weszły na arenę. Grupa Niebieskich rozsiada się na kanapie w swojej szatni i obserwuje bitwę z ekranu telewizora. Walczący przeważnie nie mają żadnych mocy. Posługują się jedynie własnymi umiejętnościami. Dopiero po dłuższym czasie do akcji wkracza przywódczyni Czerwonych.
- Pętająca Więź! - krzyczy kobieta, a z jej dłoni wystrzeliwują pajęczyny, które błyskawicznie oplatają przeciwną drużynę. Po kilku minutach bitwa kończy się zwycięstwem Czerwonych. Facet z wąsem nie jest zadowolony.
- Myślicie, że zwycięstwo będzie trudne? - pyta w zamyśleniu Elsa.
- Jeśli się nie przyłożymy, to tak - szacuje Hiro. - Mamy jednak duże szanse powodzenia.
- Dzięki, mały. To mnie podniosło na duchu - szczerzy się Jack.
- Zamknąć się! - komenderuje Jasmina. - Teraz Żółci.
Na ekranie pojawiają się Flynn, Mavis i Astrid.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajny rozdział. Ciekawy pomysłz tymi fazami konkursu. Jeff... XD. Super rozdział.
    Pozdrawiam i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń