Muzyka

czwartek, 23 kwietnia 2015

Księga I, Rozdział I

"Dawnego bólu się nie zapomina"

Zamykam oczy i koncentruję się na stojącym przede mną starym pomniku. Po chwili wypuszczam powietrze przez usta, wyciągam rękę przed siebie i... z pomnika zostają jedynie szczątki. Uśmiecham się pod nosem. Od kiedy powróciłam do Arendelle i wszyscy zaakceptowali moją moc, ja sama też ją zaakceptowałam. Teraz traktuję ją jako część mnie.
Dużo się nauczyłam po powrocie tutaj. Ludzie mniej się mnie boją i nareszcie mogę być sobą. Kiedy patrzę na uśmiechających się do mnie mieszkańców miasta, moje serce śpiewa. Dosłownie. Czasem mam wrażenie, że czegoś mi brakuje, ale nie jestem wstanie powiedzieć czego. Mojej siostrze nic nie jest i jest szczęśliwa. Ale czy to naprawdę wszystko, czego chciałam od życia?
***

- Elsa!
Do mojego pokoju wpada rozradowana Anna. Uśmiech towarzyszy jej niemal zawsze, od kiedy zaakceptowałam siebie.
- Elsa, jakiś hrabia do ciebie przyszedł.
Wzdycham przeciągle. Ostatnio zjeżdżają się hrabiowie, książęta i wezyrowie z czterech stron świata. Nie mam spokoju nawet przez chwilę. Każdy z nich stara się mnie uwieść, ale jeszcze nie znalazłam mężczyzny, którego mogłabym naprawdę pokochać. I nie wiem, czy kiedyś kogoś takiego znajdę.
Zaplatam włosy w warkocz, a potem w kok i uśmiecham się do lustra. Jeszcze chyba nigdy nie widziałam tak fałszywego uśmiechu. Znów wzdycham.
- Naprawdę muszę? - pytam i spoglądam na siostrę ze smutkiem i skrytą nadzieją.
Anna patrzy na mnie z litością.
- Jeśli nie znajdziesz męża, to zrzucą cię z tronu.
- Ale przecież ty możesz objąć tron!
- Ojciec chciał, żebyś to była ty. Przykro mi, ale to jego wola. Jeśli ty nie zasiądziesz na tronie jako królowa z królem u boku, to nasza rodzina przestanie panować w tym królestwie.
Chowam twarz w dłoniach. To niesprawiedliwe! Chcę wyjść za mąż za kogoś, kogo kocham. Nie za pierwszego lepszego hrabiego. Ale zrobię to. Dla królestwa. I dla Anny.
- Dobrze, pójdę.
Anna znów się uśmiecha. Odwraca się i już ma zniknąć na korytarzu, kiedy znów zwraca się do mnie:
- Kocham cię, wiesz?
I wybiega z mojej komnaty. Spuszczam wzrok z uśmiechem. Mała zawsze była pocieszaniem dla innych, a szczególnie dla mnie. Nigdy mnie nie zawiodła i ja też jej nie zawiodę. Jeszcze raz poprawiam włosy i ruszam do sali tronowej. Rzeczywiście stoi tam jakiś mężczyzna. Na głowie ma kaptur, więc nie widzę jego twarzy. Siadam na tronie i już mam coś powiedzieć, kiedy on odzywa się pierwszy.
- Droga królowo. Przybyłem tu z naprawdę daleka. Proszę cię więc o wysłuchanie tego, co mam do powiedzenia.
Waham się chwilę, po czym kiwam głową.
- Otóż od jakiegoś czasu panią obserwuję. Jest pani niesamowita pod każdym względem, a pani moc mnie fascynuje. Czy byłaby pani tak miła i wybrała się ze mną na spacer do ogrodu?
- Dobrze - mówię chłodno i wstaję z tronu. Mężczyzna jest dość dziwny. Jego głos jest... inny niż te wszystkie, które już słyszała.
W ogrodzie są sami. Hrabia cały czas mówi o korzyściach dla obojga ze stron, ale ja nawet go nie słucham. Przyglądam się krzakowi białych róż i delikatnie dotykam jednego z płatków. Są tak delikatne i kruche, jak ja kiedyś.
- Ale to nie wszystko. W tym układem wiąże się coś jeszcze...
Jego słowa przyciągają moją uwagę.
- Co to znaczy?
- Gdybyś zgodziła się zostać ze mną i wyruszyć do mojego królestwa, dałbym ci coś jeszcze. Coś, czego z pewnością skrycie pragniesz.
Patrzę na niego z wyczekiwaniem.
- Dam ci zemstę. Zemstę na Jack'u Mrozie.
Gwałtownie moje myśli wracają do wspomnień śnieżnowłosego Strażnika. Do tych przepłakanych nocy, kiedy się nie zjawiał. Do straszliwego bólu, jaki po sobie pozostawił. 
Gwałtownie łapię powietrze. 
- Skąd wiesz? - udaje mi się wykrztusić. W te noce była całkiem sama.
- To ja opiekowałem się tobą całe życie. Może mnie nie widziałaś, ale z pewnością czułaś moją obecność.
To prawda. Zawsze miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Gdy byłam samotna i zagubiona czułam wkoło czyjąś opiekę.
- To byłeś ty?
- Zawsze.
W moje myśli znów wdziera się wspomnienie Jack'a. To on zawsze tak mówił. No właśnie. Mówił. 
- I jak? Wchodzisz w to?
Odwracam się w kierunku zamku i myślę chwilę o Ani. Na pewno sobie poradzi. Jest zdolna i coś wymyśli. Teraz mam coś ważniejszego do roboty.
- Zgoda. Zabierz mnie do niego...

6 komentarzy:

  1. Tak się ciesze, że wróciłaś tyle wspomnień wiąże się z tym blogiem :)
    Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie równie cudowne co poprzednie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę że to Mrok. I pewnie się nie mylę chociaż niewiadomo co ty masz w tej głowie xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakapturzony koleś, nie? XD Rozdział niesamowity, fajnie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to teraz zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej niż prologiem! Matko! Musisz? XD <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że wróciłaś!♥ A rozdział świetny, czekam na next i weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie się wydaje, że to Mrok...

    OdpowiedzUsuń