Muzyka

piątek, 20 listopada 2015

Księga II, Rozdział VIII (koniec)

Odejście Jacka wszystkich bardzo dotknęło, ale najbardziej Elsę.
Kiedy cała grupa wróciła do Asgardu, oczekujący ich Loki powitał ich w progu. Jego początkowy uśmiech zniknął, gdy dostrzegł ciało chłopaka, niesione przez Sindbada. Nikt nie świętował odzyskania królowej Arendelle. Wszyscy zebrali się przy martwym Jack'u, starając się powstrzymywać napływające do oczu łzy. Próbowali go ożywić. Na wszelkie możliwe sposoby.
Nic nie pomogło.

- To moja wina - mówi cicho Shana, trzymając w ręce dłoń chłopaka. Po jej policzkach płyną łzy. - Gdybym tylko to lepiej zaplanowała...
- Nie mogłaś tego przewidzieć - Izaya kładzie rękę na jej ramieniu i ściska je pocieszająco. 
- Strasznie chciał to zrobić - odzywa się Loki, zagryzając zęby. - Ostrzegał, że coś może pójść nie tak, ale to nie wchodziło w grę! Czemu pozwoliłem mu tam iść?!
Przez cały dzień w zamku panuje grobowa atmosfera. A Elsa ku zdumieniu wszystkich zamknęła się w swojej komnacie. Nie wyszła ani razu, żeby zobaczyć swojego ukochanego. Shana kilkakrotnie pukała do jej drzwi, nie uzyskała odpowiedzi. 

Elsa siedzi na łóżku, skryta pod kołdrą. W ręce ściska jeden przedmiot: bransoletkę z serduszkiem. Jack dał jej ją, kiedy ta miała jeszcze osiem lat. Obiecał, że kiedyś wręczy jej podobną, wraz ze swoim prawdziwym sercem.
Kłamał.
Dziewczyna nie liczy już łez. Płacze, nie zważając na wszystko inne. Jakby straciła własne serce. Jakby już nigdy miała się nie uśmiechnąć.
- Obiecałeś... - szepcze i chowa twarz w dłoniach.
Przed oczami widzi jedynie jego uśmiech.
W głowie słyszy jedynie jego głos.
W duszy ma jedynie jego miłość.
- Elsa.
Głos rozchodzi się echem w jej umyśle.
- Elsa.
Usta układają się w niemy krzyk tęsknoty.
- Spójrz na mnie.
Dziewczyna błyskawicznie zrywa się z łóżka. Jej oczy wciąż są załzawione i czerwone, ale i tak go dostrzega.
W blasku księżyca jego skóra lekko się mieni. Przezroczysta prawie dłoń jest wyciągnięta w jej kierunku. Na twarzy ten sam uśmiech, który zapamiętała.
- Jack - szepcze, co skutkuje kolejną falą płaczu. - Jack...
- Wybacz mi - przerywa jej chłopak i delikatnie chwyta jej dłoń. Elsa ma wrażenie, jakby muskał ją wiatr. - Dałem ciała - śmieje się cicho. Dziewczyna nie może oderwać wzroku od jego oczu.
- Dlaczego? - pyta ledwie słyszalnym głosem. Jack uśmiecha się do niej i delikatnie ociera łzy z jej policzka.
- Przepraszam - powtarza chłopak. - Miałem być przy tobie zawsze. Wspierać cię, kochać, po prostu być. Po to tylko, by pewnego dnia zadać to jedyne pytanie. Chciałem przeżyć z tobą całe życie. Ale jak zwykle musiałem coś schrzanić. Patrzenie na twój ból to jedyne, czego nie mogę znieść.
- Idioto - mówi i wspina się na palce. - Znowu mnie zawiodłeś.
Ich wargi ocierają się o siebie, dziewczyna czuje na twarzy jego mroźny oddech. Łzy płyną, kiedy stoją tak, złączeni w pocałunku. Kiedy w końcu się odrywają, Jack znów chwyta jej dłoń. 
- Popełniłem tak wiele błędów, ale najgorszym było nie spędzanie z tobą każdej sekundy mojego życia.
Kryształowe łzy chłopaka spadają na ziemię.
- Obiecaj mi, że o mnie nie zapomnisz - wyrywa mu się. Elsa zaciska powieki.
- Nigdy nie zapomnę - obiecuje i wtula się w jego pierś.
- Marceli się tobą zaopiekuje - głos Jack'a staje się zniekształcony, dziewczyna podnosi na niego wzrok. Z przerażeniem stwierdza, że chłopak zaczyna znikać.
- Nie rób mi tego - prosi panicznie, a Jack jedynie się uśmiecha.
- Pamiętaj, że byłaś moim jedynym szczęściem. Że żyłem tylko dzięki myśli, że kiedyś znowu cię zobaczę. Że będę mógł znowu objąć cię i przytulić do siebie.
Ramiona chłopaka znikają, zostaje oo nich jedynie mgła i wspomnienie.
- Niektórzy nigdy się nie zmienią... Pamiętaj o tym. Masz jeszcze szansę na normalne życie. Ja swoją straciłem. Nie pozwolę, żeby to spotkało też ciebie. Pamiętaj, że zawsze będę obok. Żegnaj, najdroższa. Zawsze będę cię kochać. Cokolwiek robiłem czy mówiłem było tylko dla twojego dobra. Wiem, jak bardzo to boli. Ale z czasem się przyzwyczaisz. Znienawidzisz mnie za to, co zrobiłem. To tylko kwestia czasu.
Chłopak uśmiecha się ostatni raz 
- Będę za tobą tęsknić. Za twoim głosem, uśmiechem, dotykiem. Za całą tobą. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i to się nigdy nie zmieni. Ale to odpowiedni czas, by powiedzieć: do widzenia. Nie mogę dłużej przy tobie być.
Elsa ściska w dłoniach znikającą bluzę Jack'a.
- Kocham cię, Elso. Wiem, czego chcę. Twojego szczęścia. A ja jestem jego zupełnym przeciwieństwem. To przeze mnie zawsze cierpiałaś. Przepraszam. Ale to już ostatni raz. Obiecuję. Już nigdy więcej nie sprawię ci bólu. To taki jakby list pożegnalny. Gdy następnym razem się zobaczymy, znowu ci o tym przypomnę. Już cię nie zranię. Przepraszam cię...
Ciało chłopaka rozpada się w chwili wypowiedzenia ostatniego zdania. Elsa upada na kolana, trzymając coś w dłoni. To bransoletka. Zostawił ją po sobie. Dziewczyna unosi wzrok, mając nadzieję, że chłopak wróci. Ale został po nim jedynie zimny pokój. Bez miłości. Bez wspomnień. Bez niego.
Z gardła dziewczyny wydobywa się krzyk. Przepełnia ją całą, duszę i ciało. Wkłada w niego wszystkie uczucia. W to jedno słowo, w tą jedną emocję.
Przepraszam.
Nigdy nie zapomnę.





Kocham cię. 



5 komentarzy:

  1. I...I...I co? taki koniec?? Piękny i smutny. Wyznanie Jack'a mega romantyczne, ale i smutne. Za smutne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie...(tylko tyle jestem wstanie wydusić przez płacz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutne ;(
    Elsa samobójstwo popełni xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Płaczę. Autentycznie płaczę. To już koniec?! Jeszcze na żadnym blogu tak bardzo się nie rozkleiłam. Twój blog wyzwala tyle emocji... Proszę, powiedz coś. Powiedz, że to nie koniec. Nie możesz tak tego skończyć. Boże, ale to jest cholernie smutne. Nie mogę przestać płakać. Masakra. Taki piękny, wspaniały, wzruszający i romantyczny. Koniec....nie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co! TO NIE MOŻE BYĆ KONIEC! Przy ostatnich słowach się popłałam, kiefy Jack zaczął mówić jak bardzo kocha Elsę. Gdy wyszłam z pokoju cała zapłakana i czerwona siostry zaczęły się o mnie martwić. JAK TY MOŻESZ, JAK TY MOŻESZ NISZCZYĆ ICH WSPÓLNĄ PRZYSZŁOŚĆ. To wszystko jest takie smutne, wzruszające ale... Ale gdzie ta miłość? Gdzie miłość ta prawdziwa najszczersza najbardziej wyjątkowa? Gdzie to SZCZĘŚLIWE zakończenie? JA...JA chyba zaraz umrę... Już mam cały fon mokry, zaraz mi się chyba zepsuje. Zniszczyłaś moje wymysły na to, że (w twoim opowiadaniu) będą najszczęśliwszą parą, że będą sobie wierni na zawsze. Ja nie chcę by był to koniec... Ja kochałam tą historię...




    Zapraszam do mn: http://jelsahistoriaprawdziwejmilosci.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń