//Waa! Tyle czasu minęło. Jest tu kto? Przepraszam za nieobecność.. Mam plany reaktywować bloga. Jest ktoś może tym zainteresowany..?
Pozdrawiam cieplutko<3
Muzyka
piątek, 6 października 2017
piątek, 3 czerwca 2016
Nowy początek. Rozdział 6
Księżyc wisi wysoko w powietrzu, kiedy drużyna dociera do stóp wzgórza, na którym wznosi się posiadłość.
- Jurto drugi etap, musimy się wyspać - zauważa Roszpunka i czule głaszcze po włosach śpiącego Hiro, którego taszczenie zostało zrzucone na Czkawkę.
- Nie możemy dać się pokonać, nie teraz, kiedy przeszliśmy dalej - Elsa uśmiecha się lekko i rusza przed siebie. Nagle jednak Jack mocno chwyta jej dłoń.
- Emm.. Wy już idźcie.. My mamy coś do załatwienia - rzuca i ciągnie zdezorientowaną dziewczynę w stronę portu.
- To dość niespotykane, prawda? - stwierdza Roszpunka i splata dłonie za plecami.
- Trzeba dać im czas - Czkawka uśmiech się lekko. - Znasz Jack'a. Wyrażanie uczuć nie przychodzi mu łatwo.
Kiedy ta dwójka wspólnie z Hiro kieruje się ku rezydencji, Jack i Elsa docierają do niewielkiego deptaku, biegnącego wzdłuż linii oceanu.
- Co ci odbiło? - pyta zdenerwowana dziewczyna, gdy w końcu uwalnia się z jego uścisku. Krzyżuje ramiona na piersi, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo się trzęsie.
Jack przełyka ślinę i odwraca wzrok.
- Nie miałabyś ochoty.. przejść się jeszcze.. ze mną? - za wszelką cenę stara się nie jąkać, ale to oczywiście nie przychodzi mu łatwo. Elsa unosi jedną brew, ale w milczeniu skina głową i wolno rusza przed siebie. Idą tak, ramię w ramię, milcząc i czekając, aż druga osoba w końcu się odezwie.
- Elsa.. - zaczyna chłopak.
- Jack.. - mówi w tym samym czasie dziewczyna. Oboje zerkają na siebie, po czym z uśmiechem zażenowania odwracają spojrzenia.
- Mów pierwszy - odzywa się Elsa i nieświadomie zaczyna się bawić własnymi palcami.
- Wiesz.. To nic wielkiego.. I pewnie o tym już dawno wiesz.. Ale chciałem ci coś wyznać..
Chłopak zatrzymuje się w miejscu i unosi wzrok. Jego oczom ukazuje się najpiękniejszy widok na świecie. Światło księżyca delikatnie otacza jej sylwetkę i nadaje jej nieziemskiego blasku. Jasne włosy, miękkimi falami opadające na ramiona przywodzą na myśl welon, utkany z najdelikatniejszego materiału. Nieśmiały uśmiech na pełnych wargach, jaśniejąca nieskazitelnością cera. I oczy, niczym błękit morza, świecące własnym blaskiem. Cała jej postać, każdy szczegół sprawia, że chłopak traci dech. Nie może wydusić z siebie słowa, a kiedy w końcu mu się udaje, sam nie wierzy w to, co mówi:
- Wyglądasz jak anioł. Pani niebios, która łaskawie zgodziła się spojrzeć na kogoś takiego, jak ja. Wybacz, że pomyślałem, że kiedykolwiek mógłbym być ciebie godzien. Wybacz za każdą poświęconą tobie myśl.
Elsa otwiera szerzej oczy, oniemiała z wrażenia. Jack, ten chłopak, który zawsze pakował się w kłopoty i śmiał się z byle czego teraz powiedział jej coś, przez co sama czuje się zagubiona. Czego on oczekuje? A czego chce ona sama?
- Jack, ja.. - zaczyna, ale za jego plecami dostrzega leżący na ziemi ciemny kształt. Mruży oczy, żeby lepiej się przyjrzeć i na powrót traci mowę.
- Elsa? Co jest? - zmartwiony chłopak wyciąga ku niej dłoń. Ona jednak wymija go i biegnie w stronę znajdującego się na pomoście ciała. Zdezorientowany Jack podąża za nią wzrokiem i po chwili również je dostrzega.
- Czy to jest...?
- Jasmina! - krzyk Elsy roztacza się po zatoce, kiedy ta opada na kolana przy przyjaciółce. Jack po chwili znajduje się tuż obok.
- Co jej jest? - pyta przestraszony i chwyta jej dłoń. - Jest ciepła.
- Serce bije, a oddech jest w miarę równy - odzywa się po krótkim czasie dziewczyna. - Co się mogło stać?
- Zasnęła?
- Ale tak w środku miasta?
Jack zamyśla się na chwilę.
- Nie widzę innego wytłumaczenia.. Chyba, że to ktoś ją uśpił.
- Zamach?
- Nie, to za dużo powiedziane. Możliwe, że ktoś chce wyeliminować konkurencję. Ale dlaczego akurat ją? W walce nie jest najskuteczniejsza.
- Jak mogliśmy do tego dopuścić? - pyta zrozpaczona Elsa. - Przecież cały czas była z nami!
- Była z nami.. No właśnie! Nikt nie zauważył jej zniknięcia, a ostatnio port mijaliśmy kilka godzin temu - Jack przeczesuje dłonią włosy. - To wszystko jest jakieś pokręcone.
- Zabierzmy ją do rezydencji - komenderuje dziewczyna i podnosi się z ziemi. - Może Roszpunka będzie w stanie ją obudzić.
Po kilkunastu minutach udaje im się dotrzeć na miejsce. Wszyscy z przerażeniem biegali dookoła, dopóki osobiście Sindbad nie reaguje. Zabiera dziewczynę do swojej komnaty. Towarzyszą mu Esmeralda oraz Roszpunka. Reszta w wyczekiwaniu czeka przed drzwiami.
- Wiadomo cokolwiek? - do uszu zgromadzonych dochodzi zaspany głos Hiro. Chłopak najwyraźniej został wyrwany ze snu za sprawą krzyków.
- Nic oprócz tego, że to tylko sen - odpowiada Czkawka, masując sobie kark. - To trochę nienormalne. Dlaczego zasnęła na środku drogi? Mogła nam chociaż powiedzieć czy coś.
- Zbadano ją?
- Owszem. W krwi jak i całym organizmie nie ma żadnych podejrzanych substancji. To było zaśnięcie samoczynne - odpowiada Elsa i drapie się po głowie. - Raczej niewiele się dowiemy, dopóki się nie obudzi.
- Jeśli się obudzi - mruczy Jack, za co dostaje od dziewczyny łokciem między żebra.
- Sindbad powiedział, że może spać do rana, a my mamy wracać do łóżek - odzywa się Czkawka i ziewa głośno. - Na chwilę obecną nie możemy nic zrobić..
Właśnie w tym momencie drzwi komnaty uchylają się ze skrzypnięciem, a pomiędzy zaniepokojonych przyjaciół wchodzi Roszpunka.
- Niewiele mogę zdziałać - krzywi się lekko. - Jedynie Esmeralda może tutaj jakoś interweniować.
Matka Jasminy ma kontrakt z XIV kartą, Śmiercią. Potrafi manipulować snem, sprawiać, że inni zasypiają lub budzą się na jej życzenie.
- Wydano rozkaz odesłania nas do łóżek - stwierdza smutno Roszpunka i rusza wzdłuż korytarza ku swojemu pokojowi. Po chwili wszyscy idą w jej ślad.
- Nie wierzę, że coś takiego się wydarzyło - szepcze z niedowierzaniem Elsa, kiedy Jack odprowadza ją pod jej komnatę.
- Spokojnie, obudzi się, zobaczysz - chłopak z uśmiechem całuje ją w czoło i zmierza ku swojemu pokojowi. Dziewczyna odprowadza go wzrokiem i z uśmiechem wspomina wypowiedziane przez niego w porcie słowa. Zasypia z myślami krążącymi wokół jego osoby.
- Jurto drugi etap, musimy się wyspać - zauważa Roszpunka i czule głaszcze po włosach śpiącego Hiro, którego taszczenie zostało zrzucone na Czkawkę.
- Nie możemy dać się pokonać, nie teraz, kiedy przeszliśmy dalej - Elsa uśmiecha się lekko i rusza przed siebie. Nagle jednak Jack mocno chwyta jej dłoń.
- Emm.. Wy już idźcie.. My mamy coś do załatwienia - rzuca i ciągnie zdezorientowaną dziewczynę w stronę portu.
- To dość niespotykane, prawda? - stwierdza Roszpunka i splata dłonie za plecami.
- Trzeba dać im czas - Czkawka uśmiech się lekko. - Znasz Jack'a. Wyrażanie uczuć nie przychodzi mu łatwo.
Kiedy ta dwójka wspólnie z Hiro kieruje się ku rezydencji, Jack i Elsa docierają do niewielkiego deptaku, biegnącego wzdłuż linii oceanu.
- Co ci odbiło? - pyta zdenerwowana dziewczyna, gdy w końcu uwalnia się z jego uścisku. Krzyżuje ramiona na piersi, żeby nie dać po sobie poznać, jak bardzo się trzęsie.
Jack przełyka ślinę i odwraca wzrok.
- Nie miałabyś ochoty.. przejść się jeszcze.. ze mną? - za wszelką cenę stara się nie jąkać, ale to oczywiście nie przychodzi mu łatwo. Elsa unosi jedną brew, ale w milczeniu skina głową i wolno rusza przed siebie. Idą tak, ramię w ramię, milcząc i czekając, aż druga osoba w końcu się odezwie.
- Elsa.. - zaczyna chłopak.
- Jack.. - mówi w tym samym czasie dziewczyna. Oboje zerkają na siebie, po czym z uśmiechem zażenowania odwracają spojrzenia.
- Mów pierwszy - odzywa się Elsa i nieświadomie zaczyna się bawić własnymi palcami.
- Wiesz.. To nic wielkiego.. I pewnie o tym już dawno wiesz.. Ale chciałem ci coś wyznać..
Chłopak zatrzymuje się w miejscu i unosi wzrok. Jego oczom ukazuje się najpiękniejszy widok na świecie. Światło księżyca delikatnie otacza jej sylwetkę i nadaje jej nieziemskiego blasku. Jasne włosy, miękkimi falami opadające na ramiona przywodzą na myśl welon, utkany z najdelikatniejszego materiału. Nieśmiały uśmiech na pełnych wargach, jaśniejąca nieskazitelnością cera. I oczy, niczym błękit morza, świecące własnym blaskiem. Cała jej postać, każdy szczegół sprawia, że chłopak traci dech. Nie może wydusić z siebie słowa, a kiedy w końcu mu się udaje, sam nie wierzy w to, co mówi:
- Wyglądasz jak anioł. Pani niebios, która łaskawie zgodziła się spojrzeć na kogoś takiego, jak ja. Wybacz, że pomyślałem, że kiedykolwiek mógłbym być ciebie godzien. Wybacz za każdą poświęconą tobie myśl.
Elsa otwiera szerzej oczy, oniemiała z wrażenia. Jack, ten chłopak, który zawsze pakował się w kłopoty i śmiał się z byle czego teraz powiedział jej coś, przez co sama czuje się zagubiona. Czego on oczekuje? A czego chce ona sama?
- Jack, ja.. - zaczyna, ale za jego plecami dostrzega leżący na ziemi ciemny kształt. Mruży oczy, żeby lepiej się przyjrzeć i na powrót traci mowę.
- Elsa? Co jest? - zmartwiony chłopak wyciąga ku niej dłoń. Ona jednak wymija go i biegnie w stronę znajdującego się na pomoście ciała. Zdezorientowany Jack podąża za nią wzrokiem i po chwili również je dostrzega.
- Czy to jest...?
- Jasmina! - krzyk Elsy roztacza się po zatoce, kiedy ta opada na kolana przy przyjaciółce. Jack po chwili znajduje się tuż obok.
- Co jej jest? - pyta przestraszony i chwyta jej dłoń. - Jest ciepła.
- Serce bije, a oddech jest w miarę równy - odzywa się po krótkim czasie dziewczyna. - Co się mogło stać?
- Zasnęła?
- Ale tak w środku miasta?
Jack zamyśla się na chwilę.
- Nie widzę innego wytłumaczenia.. Chyba, że to ktoś ją uśpił.
- Zamach?
- Nie, to za dużo powiedziane. Możliwe, że ktoś chce wyeliminować konkurencję. Ale dlaczego akurat ją? W walce nie jest najskuteczniejsza.
- Jak mogliśmy do tego dopuścić? - pyta zrozpaczona Elsa. - Przecież cały czas była z nami!
- Była z nami.. No właśnie! Nikt nie zauważył jej zniknięcia, a ostatnio port mijaliśmy kilka godzin temu - Jack przeczesuje dłonią włosy. - To wszystko jest jakieś pokręcone.
- Zabierzmy ją do rezydencji - komenderuje dziewczyna i podnosi się z ziemi. - Może Roszpunka będzie w stanie ją obudzić.
Po kilkunastu minutach udaje im się dotrzeć na miejsce. Wszyscy z przerażeniem biegali dookoła, dopóki osobiście Sindbad nie reaguje. Zabiera dziewczynę do swojej komnaty. Towarzyszą mu Esmeralda oraz Roszpunka. Reszta w wyczekiwaniu czeka przed drzwiami.
- Wiadomo cokolwiek? - do uszu zgromadzonych dochodzi zaspany głos Hiro. Chłopak najwyraźniej został wyrwany ze snu za sprawą krzyków.
- Nic oprócz tego, że to tylko sen - odpowiada Czkawka, masując sobie kark. - To trochę nienormalne. Dlaczego zasnęła na środku drogi? Mogła nam chociaż powiedzieć czy coś.
- Zbadano ją?
- Owszem. W krwi jak i całym organizmie nie ma żadnych podejrzanych substancji. To było zaśnięcie samoczynne - odpowiada Elsa i drapie się po głowie. - Raczej niewiele się dowiemy, dopóki się nie obudzi.
- Jeśli się obudzi - mruczy Jack, za co dostaje od dziewczyny łokciem między żebra.
- Sindbad powiedział, że może spać do rana, a my mamy wracać do łóżek - odzywa się Czkawka i ziewa głośno. - Na chwilę obecną nie możemy nic zrobić..
Właśnie w tym momencie drzwi komnaty uchylają się ze skrzypnięciem, a pomiędzy zaniepokojonych przyjaciół wchodzi Roszpunka.
- Niewiele mogę zdziałać - krzywi się lekko. - Jedynie Esmeralda może tutaj jakoś interweniować.
Matka Jasminy ma kontrakt z XIV kartą, Śmiercią. Potrafi manipulować snem, sprawiać, że inni zasypiają lub budzą się na jej życzenie.
- Wydano rozkaz odesłania nas do łóżek - stwierdza smutno Roszpunka i rusza wzdłuż korytarza ku swojemu pokojowi. Po chwili wszyscy idą w jej ślad.
- Nie wierzę, że coś takiego się wydarzyło - szepcze z niedowierzaniem Elsa, kiedy Jack odprowadza ją pod jej komnatę.
- Spokojnie, obudzi się, zobaczysz - chłopak z uśmiechem całuje ją w czoło i zmierza ku swojemu pokojowi. Dziewczyna odprowadza go wzrokiem i z uśmiechem wspomina wypowiedziane przez niego w porcie słowa. Zasypia z myślami krążącymi wokół jego osoby.
czwartek, 19 maja 2016
Nowy początek. Rozdział 5
// Bardzo przepraszam za tak długi okres nieobecności. Nauka i te sprawy strasznie mnie wykańczają, ale mam nadzieję, że już niedługo wszystko się ureguluje. Dziękuję, że czekałyście. Oto rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba //
- Myślicie, że będzie ciężko? - Jack splata dłonie na karku.
- Zważywszy na to, że co druga z drużyn ma przynajmniej jednego użytkownika Arcan, to nie można wykluczyć, iż nasi przeciwnicy również będą go posiadać - stwierdza Hiro, lekko pocierając brodę.
- Czy mogę go walnąć? Jego mądre gadki mnie irytują!
- Nawet nie próbuj - Elsa ciągnie Jack'a za kaptur, przez co ten niemal ląduje na ziemi.
Po kilku minutach cała szóstka z Jasminą na czele wychodzi na arenę. Po drugiej stronie pomieszczenia już czekają Pomarańczowi, ich przeciwnicy. Drużyny wolno zbliżają się do siebie. Pomarańczowych jest dwa razy mniej, dwóch chłopaków i dziewczyna nie prezentują się zbyt szczególnie. Kiedy jednak rozbrzmiewa dzwon, następuje niesamowite zaskoczenie. Rudowłosa dziewczyna przystępuje do ataku jako pierwsza.
- Myślicie, że będzie ciężko? - Jack splata dłonie na karku.
- Zważywszy na to, że co druga z drużyn ma przynajmniej jednego użytkownika Arcan, to nie można wykluczyć, iż nasi przeciwnicy również będą go posiadać - stwierdza Hiro, lekko pocierając brodę.
- Czy mogę go walnąć? Jego mądre gadki mnie irytują!
- Nawet nie próbuj - Elsa ciągnie Jack'a za kaptur, przez co ten niemal ląduje na ziemi.
Po kilku minutach cała szóstka z Jasminą na czele wychodzi na arenę. Po drugiej stronie pomieszczenia już czekają Pomarańczowi, ich przeciwnicy. Drużyny wolno zbliżają się do siebie. Pomarańczowych jest dwa razy mniej, dwóch chłopaków i dziewczyna nie prezentują się zbyt szczególnie. Kiedy jednak rozbrzmiewa dzwon, następuje niesamowite zaskoczenie. Rudowłosa dziewczyna przystępuje do ataku jako pierwsza.
środa, 9 marca 2016
Nowy początek. Rozdział 2
Jasmina wychodzi ze swojego pokoju, rozglądając się z niepokojem. Kilka minut temu wybiła trzecia w nocy, a dziewczyna nadal nie może zasnąć. Przed oczami wciąż ma tamtego chłopaka, którego spotkała przed kawiarenką. Jego spojrzenie, blada skóra, przerażający uśmiech - to wszystko sprawiało, że Jasmina czuła wewnętrzny niepokój. Szybko przemyka korytarzami, unikając wpadającego przez okna światła księżyca. Sama nie wie, gdzie biegnie. W końcu zatrzymuje się przed drzwiami frontowymi. Niewiele myśląc pcha je do przodu i wychodzi na zimne powietrze. Wiatr zwiewa jej włosy z twarzy, przyjemnie odwracając uwagę od niepożądanych myśli. Po dłuższym czasie dziewczyna rusza w stronę niewielkiej altanki, gdzie często przebywa za dnia. Na jej środku znajduje się niewielkie jeziorko, zwykle odbijające promienie zachodzącego słońca. Teraz błyszczy w nim zimny i milczący księżyc. Jasmina powoli siada na jednej z ławeczek i wbija wzrok w taflę wody. Po chwili dziewczyna czuje, że jej głowa staje się ciężka i opada na ławkę, oddając się krainie snów.
Nowy początek. Rozdział 4
- Czy tylko mnie razi fakt, że nasi przyjaciele walczą w przeciwnej drużynie? - pyta skołowany Jack, starając się to wszystko jakoś zrozumieć. Elsa kładzie mu dłoń na ramieniu.
- Na pewno mają swoje powody - dziewczyna delikatnie się do niego uśmiecha. - Nie powinniśmy wyciągać pochopnych wniosków. Poza tym nie można zakładać, że nas zdradzili. Może po prostu utworzyli własną grupę.
- To prawdopodobne - popiera przyjaciółkę Hiro. - W końcu sami ich do tego namawialiśmy.
Czkawka marszczy brwi.
- Nie powiedzieli na ten temat żadnego słowa. Mimo wszystko to lekko podejrzane. Powinniśmy mieć się na baczności w następnej fazie.
- Najpierw musimy przejść przez pierwszą - zauważa Jasmina. - Skupcie się na zadaniu albo przegramy już na początku.
- Na pewno mają swoje powody - dziewczyna delikatnie się do niego uśmiecha. - Nie powinniśmy wyciągać pochopnych wniosków. Poza tym nie można zakładać, że nas zdradzili. Może po prostu utworzyli własną grupę.
- To prawdopodobne - popiera przyjaciółkę Hiro. - W końcu sami ich do tego namawialiśmy.
Czkawka marszczy brwi.
- Nie powiedzieli na ten temat żadnego słowa. Mimo wszystko to lekko podejrzane. Powinniśmy mieć się na baczności w następnej fazie.
- Najpierw musimy przejść przez pierwszą - zauważa Jasmina. - Skupcie się na zadaniu albo przegramy już na początku.
czwartek, 18 lutego 2016
Nowy początek. Rozdział 3
Miejscem walki okazuje się być olbrzymia arena, ukryta pod oceanem. Nawet wśród członków rodziny Arcan tylko nieliczni wiedzieli o jej istnieniu.
- To trochę niepokojące, nie? - zaczyna niepewnie Czkawka. - To wygląda jak ogromne akwarium. Tylko zamiast ryb, w środku jesteśmy my.
Chłopak ma rację. Arena uformowana jest na kształt wielkiej kuli, która chroni wnętrze przed dostaniem się tam wody. Za grubymi, szklanymi szybami rozpościera się widok na pływające kolorowe rybki, strzępki wodorostów, a od czas do czasu również na przepływające ośmiornice. Pomieszczenie jest na tyle duże, żeby pomieścić kilkaset osób.
- Co tak właściwie mamy robić? - zdezorientowana Elsa stara się odciągnąć Roszpunkę od ławicy różowych rybek. - Nie przypominam sobie, żeby w zeszłych latach było coś takiego.
Przed osiem drużyn wychodzi Sindbad, jak zwykle dumnie wyprostowany. Jasmina przewraca na ten widok oczami.
- To trochę niepokojące, nie? - zaczyna niepewnie Czkawka. - To wygląda jak ogromne akwarium. Tylko zamiast ryb, w środku jesteśmy my.
Chłopak ma rację. Arena uformowana jest na kształt wielkiej kuli, która chroni wnętrze przed dostaniem się tam wody. Za grubymi, szklanymi szybami rozpościera się widok na pływające kolorowe rybki, strzępki wodorostów, a od czas do czasu również na przepływające ośmiornice. Pomieszczenie jest na tyle duże, żeby pomieścić kilkaset osób.
- Co tak właściwie mamy robić? - zdezorientowana Elsa stara się odciągnąć Roszpunkę od ławicy różowych rybek. - Nie przypominam sobie, żeby w zeszłych latach było coś takiego.
Przed osiem drużyn wychodzi Sindbad, jak zwykle dumnie wyprostowany. Jasmina przewraca na ten widok oczami.
wtorek, 22 grudnia 2015
Nowy początek. Rozdział 1
- Jack! Jack, do jasnej cholery, wstawaj!
Drużyna Jack'a:
Chłopak leniwie uchyla zaspane powieki i rozgląda się dookoła. Nadal siedział w swoim biurze z twarzą przyciśniętą do dokumentów, dotyczących różnych przelewów, kradzieży czy oszustw. Nad miastem unosi się już słońce, ciesząc wszystkich swoim blaskiem. Nagle rozlega się ponowne walenie do drzwi.
- Jak zaraz nie wyjdziesz, to przysięgam, że skopię ci dupę!
Głos wściekłej Roszpunki do reszty go rozbudził. Jack przeciąga się i odchodzi od biurka, by wyjść z pokoju. Na korytarzu zastaje rozwścieczoną blondynkę, która raczej nie jest zachwycona jego pół przytomnym spojrzeniem.
- Za dziesięć minut nasza grupa ma trening. Mógłbyś choć trochę przejąć się nadchodzącym festiwalem i pomóc swojej drużynie.
Chłopak wzdycha. Na Regalo co roku organizowany jest festiwal Złotych Wieków. W jego trakcie ma miejsce turniej, do którego zgłaszać się mogą kilkuosobowe grupy. Członkowie drużyny, która wygra, mogą złożyć jedno życzenie (realne życzenie) do głowy rodziny Arcan, które musi zostać spełnione. Jack chyba jest jedynym, któremu na tym nie zależy. Drapie się po głowie prawą dłonią, na której widnieje znak XVIII karty - Księżyca.
- Dobra, niech wam będzie - daje w końcu za wygraną i podnosi wzrok na Roszpunkę. - To gdzie mamy ten trening?
Po całej posiadłości biegają najróżniejsze osoby. Posiadacze Arcan przygotowują się do swoich treningów, a służba posłusznie pomaga im w przygotowaniach. Jack ziewa kilka razy, zanim we dwójkę docierają do drzwi, prowadzących na salę treningową. Roszpunka pewnie wchodzi do środka.
- Udało mi się go obudzić! - krzyczy na wstępie i dołącza do pozostałych. W sali znajdują się już pozostali członkowie grupy. Białowłosy patrzy na każdego z nich po kolei. Po lewej stronie stoi Elsa. Nieco poniżej jej szyi widnieje znak XVII Arcany, Gwiazdy. Daje ona moc panowania nad lodem i śniegiem. Obok dziewczyny stoi Czkawka. Jego przydługawe włosy zasłaniają na jego karku znak II karty, Głupca, dzięki której chłopak może porozumiewać się ze zwierzętami. W pomieszczeniu sterującym salą, nieco powyżej ziemi, znajduje się Hiro, który zawarł kontrakt z VII kartą, Rydwanem. Daje ona umiejetność szablonowego ocenienia sytuacji i na jej podstawie ocenić szacowane powodzenie danej misji. Znak Rydwanu znajduje się na kostce chłopaka. Natomiast pod ścianą stoi Jasmina. Jej Arcana to Wisielec, XII karta w talii Tarota. Dzięki niej dziewczyna po zajrzeniu w czyjeś oczy może wyczytać całą przeszłość danej osoby. Nikt nie wie, gdzie znajduje się jej znak.
Jack wzdycha po raz kolejny.
- To co my mamy tak właściwie robić?
- Jeśli nie masz zamiaru z nami trenować, może już dawno powinieneś był opuścić naszą drużynę - komentuje Jasmina z uśmiechem. - Flynn z chęcią zająłby twoje miejsce.
Chłopak nachmurza się.
- Ale tu jestem, co nie? Doceń to, do cholery.
- Za dużo przeklinasz - stwierdza z niesmakiem Elsa.
- A ty za dużo się czepiasz.
- Dosyć! - w sali rozlega się gniewny głos Hiro. - Jeśli przyszliście tu pogadać, to może cała nasza drużyna nie ma żadnego sensu. Zaczynacie czy nie?
- Przypomnijcie mi, dlaczego to on zawsze nam rozkazuje - mamrocze Jack, ustawiając się w gotowości do ataku. - Przecież ma dopiero 14 lat!
- Ale jest 100 razy mądrzejszy od ciebie - śmieje się Jasmina i wyciąga zza pasa pojedynczy japoński miecz, katanę. - A teraz jazda z tym koksem!
Po skończonym treningu cała szóstka postanawia wybrać się do miasta. W inne dni nie mają zbyt dużo wolnego czasu, więc wykorzystują je, jak tylko mogą. W kawiarence spotykają 3 swoich przyjaciół: Flynn'a, Mavis oraz Astrid. Blondynka na widok Czkawki podnosi się z miejsca i rzuca się mu na szyję. Po krótkim przywitaniu wszyscy zajmują swoje miejsca.
- Słyszałam, że zamierzacie wziąć udział w turnieju - zaczyna rozmowę Mavis. - To niesamowite.
- A wy nie chcecie? - pyta zdziwiony Hiro. - Przecież macie duże szanse...
- No coś ty! Podobno mają się tu zjawić przedstawiciele wszystkich najodleglejszych krain. Wolę się nie mieszać w żadne konflikty z nimi.
- Jakie konflikty? To okazja, żeby zacieśnić więzi między nami wszystkimi - zauważa Elsa, a Jack lekko się do niej nachyla.
- Ja bym wolał pogłębić więzi z kimś innym.
Elsa rumieni się i odwraca wzrok, podczas gdy Jasmina podnosi się z miejsca.
- Muszę do łazienki - oznajmia nieśmiało i opuszcza towarzyszy. Korzystając z ich nieuwagi wymyka się na zewnątrz. Zimny wiatr smaga ją po twarzy kroplami deszczu, a księżyc daje przyjemną poświatę. Dziewczyna wzdycha ciężko. Nienawidzi przebywać w towarzystwie, szczególnie swoich rówieśników. Nigdy nie wie, co powiedzieć lub jak się zachować. Potrzebuje po prostu w tym momencie świeżego powietrza i chwili odpoczynku.
- Jesteś samotna - słyszy nagle tuż koło siebie. Zlękniona dziewczyna odskakuje w bok i ogląda się za siebie. Niedaleko niej stoi chłopak. Ma kruczoczarne włosy, a w niebieskich oczach czai się mrok. Lecz nie to zaniepokoiło ją najbardziej. Chłopak ma na połowie twarzy wycięty przerażający uśmiech, natomiast jego oczy nie mają powiek. Jasmina powstrzymuje się od krzyku i ucieczki. Nieznajomy podchodzi bliżej i zatrzymuje się kilka kroków od niej. Dziewczyna stara się wyczytać jego przeszłość, jednak bezskutecznie. To dziwne, bo jeszcze żaden umysł się jej nie oparł.
- Kim jesteś? - Jasmina stara się, by jej głos zabrzmiał zimno i twardo. Chłopak szerzej się uśmiecha.
- Na imię mam Jeff i jestem taki jak ty. Już niedługo to zrozumiesz.
I nagle chłopak rozpływa się w ciemności.
Znaki niektórych Arcan:
Subskrybuj:
Posty (Atom)