Muzyka

niedziela, 6 września 2015

Księga II, Rozdział II

Elsa szykuje się od godziny, zmieniając sukienki i dobierając dodatki. Jest strasznie podekscytowana. Marshall nigdy wcześniej nie zaprosił jej na randkę. Dziewczyna chce, żeby wszystko wyszło idealnie!
Dziesięć minut przed dziewiątą Elsa staje przed lustrem, podziwiając efekt końcowy. Włosy upięte w niedbały kok; delikatny makijaż; czarna sukienka na jednym ramiączku do kolan; czarne botki na niewielkich obcasach. Dziewczyna uśmiecha się do swojego odbicia. Jest gotowa. Przed wyjściem zerka na ekran telefonu. Dostała wiadomość. Z zainteresowaniem sprawdza pocztę.
"Pamiętaj, że nie jesteś sama."
Elsa wpatruje się w treść wiadomości z niepokojem. Nadawca jest nieznany. Czy to kolejne żarty drugoklasistów?
Nagle rozlega się głuchy odgłos pukania w okno. Dziewczyna podskakuje z przestrachem. Powoli podchodzi do okna, przygryzając wargę. Za szybą na parapecie siedzi Marceli.
- Ile mam czekać? - pyta żartobliwie, kiedy dziewczyna wpuszcza go do środka.
- Wybacz - odpowiada skruszona Elsa i pokazuje na telefon. - Młodziki jak zwykle stroją sobie żarty.
Marshall wyrywa jej urządzenie z dłoni i szybko czyta wiadomość. Marszczy czoło.
- Często dostajesz takie wiadomości? - pyta, a jego twarz zdradza zdenerwowanie.
- Co jakiś czas... Przyzwyczaiłam się - dodaje szybko, widząc zaniepokojonego chłopaka. - To nic takiego.
Marceli nie odpowiada. Oddaje telefon właścicielce, po czym mocno ściska jej dłoń. Elsa patrzy na niego z niezrozumieniem.
- Marceli? Co ty...
- Chodźmy - przerywa jej chłopak, ciagnąć w kierunku okna. Dziewczyna niepewnie przez nie wyglada.
- Mamy wyskoczyć?
- Wylecieć.
Elsa patrzy na towarzysza ze zdziwieniem.
- Wylecieć?
Na twarzy Marshalla pojawia się panika. 
- N-Nie. Zeskoczymy. Tak... Tak, zeskoczymy. Spokojnie, pomogę ci.
Dziewczyna śledzi każdy ruch Marcelego. Chłopaka powoli skacze na drzewo, a potem na ziemię. Robi to z taką lekkością, że Elsa ma wrażenie, że chłopak potrafi latać.
- Skacz. Złapie cię - zapewnia Marceli i uśmiecha się do niej z dołu. - Zaufaj mi.
Dziewczyna kiwa powoli głową i wystawia nogę przez okno. Strach ściska jej serce, ale ufa Marcelemu. Musi mu ufać. W końcu powoli opuszcza się z okna. Spadając, z ust dziewczyny dobywa się cichy krzyk. Po chwili czuje jednak, jak silne ramiona chłopaka chwytają ją w locie.
- Bardzo ładnie - mruczy Marceli tuż przy jej uchu, a tętno Elsy przyspiesza. - Chodźmy już lepiej. 
Marshall stawia Elsę na ziemię i chwyta jej dłoń. Dziewczyna przez chwilę czuje strach i zdenerwowanie, ale odpręża się, kiedy razem przekraczają granicę jej ogrodu.
- Gdzie idziemy? - pyta zaciekawiona Elsa, wtulając się w chłopaka. Ten jednie uśmiecha się pod nosem.
- Zobaczysz.
Podekscytowana dziewczyna mocniej ściska dłoń Marcelego, czekając cierpliwie, aż dojadą na miejsce. Miejscem tym okazała się być niewielka polana w sercu miejskiego parku.
- To tutaj spędzimy wieczór? - pyta lekko zawiedziona Elsa, a Marshall przytakuje.
- Spójrz.
Chłopak unosi głowę Elsy tak, by spojrzała w niebo. Dziewczyna zaniemawia. Cały nieboskłon usiany jest gwiazdami, a na samym jego środku świeci ogromny księżyc. Elsa wyciąga dłoń w jego stronę.
- Piękny - szepcze, opierając się o Marcelego. Chłopaka kiwa głową i obejmuje ją ramionami.
- To prawda.
Stoją tak dłuższą chwilę, kiedy nagle Marceli porusza się niespokojnie.
- Marshall? - pyta niepewnie Elsa, patrząc w jego twarz. Ten ma jednak wzrok utkwiony w ścieżce kilka metrów od nich. Dziewczyna podąża za nim wzrokiem. Na ścieżce stoi jakaś postać. Księżyc rzuca na nią bladą poświatę, przez co przybysz przypomnia zjawę.
- Marceli? - powtarza Elsa, robiąc krok w tył. Dopiero wtedy chłopak przenosi na nią uwagę. 
- Spokojnie - mówi i ściska pokrzepiająco jej dłoń. - Nic się nie dzieje.
- Takie kłamstwa możesz wciskać samemu sobie, Lee.
Głos nowo przybyłego wydaje się Elsie dziwnie znajomy. Dziewczyna wzdryga się, słysząc go.
- Spadaj - odwarkuje Marceli, zwracając się do niego. - Nie twoja sprawa, bałwanie.
Postać parska śmiechem. Elsa nie jest w stanie dostrzec twarzy, bo skrywa się za kapturem.
- Nie zapominaj się, Marshall. Mi chodzi o nią. Nie o ciebie.
Marceli cicho klnie pod nosem, kiedy postać ściąga kaptur. Wysłana się zza niego burza śnieżnobiałych włosów.
- Zawsze lubiłeś się wtrącać, Jacku Mrozie.

-------------------------------------------
Pomóżcie mi, bo mam dylemat. Zastanawiam się, czy stworzyć bloga o tematyce HP. Waham się i nie wiem, co zrobić. Pomocy!

5 komentarzy:

  1. Rozdział - super xD a końcówka najlepsza *-* piszaj szybko nexta xD
    HP - a dokładniej? jakieś pomysły, i czy to bdz o ludziach z HP, czy tylko motyw z Hogwartu, a postaci inne? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam nad przygodami Huncwotów :D Ostatnio Syriusz mnie intryguje *.* <3

      Usuń
    2. Hm... jestem ciekawa tego w twoim wykonaniu, więc jak najbardziej popieram pomysł :D

      Usuń
  2. Końcówka rozpiernicza system! XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Super kiedy next <3 prosze dodaj go szybko <3

    OdpowiedzUsuń